Czasami myślę, że my, ludzie, jesteśmy skonstruowani jakoś dziwnie. Bo jak inaczej wytłumaczyć, że tak chętnie oglądamy na ekranie straszne, nieprzyjemne historie? Czy to naprawdę taka frajda patrzeć jak kolejny świr z nożem zarzyna nastolatków albo morderczy potwór czyni spustoszenie wśród pechowej załogi kosmicznego statku? No więc… tak. To frajda. Ale z nas psychopaci, co? Oglądamy te horrory na okrągło, a potem boimy się sami zejść po ciemku do piwnicy czy wejść na opuszczony strych.
To wcale nie jest znak naszych obecnych, szalonych czasów, bo ludzie od wieków pasjonowali się strasznymi historiami. Jak inaczej wytłumaczyć niegdysiejszą popularność gotyckich powieści, czy chociażby zwyczajnych, przekazywanych z ust do ust od najmłodszych lat historii o duchach?
Więc jak to jest? Lubimy się bać? Naprawdę? Ale przecież nikt z nas nie chciałby zostać postawiony w prawdziwej przerażającej sytuacji. Myślę, że po prostu potrzebujemy wrażeń. A strach ? jakkolwiek dziwnie może to brzmieć ? pomaga nam wyrwać się z codziennej monotonii i poczuć, że naprawdę żyjemy. Dobrze więc, że ludzkość wymyśliła sposób, jak dostarczać sobie tego zastrzyku adrenaliny w bezpieczny sposób.
A jakie są najlepsze horrory? Może wam się wydawać, że horror powinno się oceniać wyłącznie pod względem tego, jak bardzo straszy. I wielu widzów tak właśnie robi. Dla mnie jednak jakość i straszność horroru nie zawsze idą w parze. Czasem ważniejsze jest ciekawe, odmienne ujęcie tematu. Dlatego możecie się nie zgodzić z moją listą najlepszych horrorów. Choć wszystkie one ? mam wrażenie ? straszą należycie, to trudno je nazwać typowymi ?straszakami?. Charakteryzują się głównie ?ugryzieniem? tematu od innej strony.
1. Wstrząsy (1990)
Mieszkańcy małego, odosobnionego amerykańskiego miasteczka kontra olbrzymie, krwiożercze, podziemne robale? Taki film nie może się udać, prawda? Ale sęk w tym, że się udał. I to jeszcze jak!
Siła tego filmu bierze się z dwóch podstawowych czynników. Jednym z nich jest specyfika samych potworów. Nie mają oczu. Poruszają się pod ziemią, namierzając swoje ofiary dzięki drganiom gruntu. To wprowadza świetnie wpleciony w ten film element napięcia i zmusza postacie do wytężenia sprytu. Stale muszą myśleć, w jaki sposób pozostawać dla potworów niewidocznym czy wręcz odwracać ich uwagę. A z tej koncepcji udało się twórcom wyciągnąć wiele interesujących pomysłów
Drugi czynnik, który sprawia, że ?Wstrząsy? się tak dobrze ogląda, to luz i dystans, z jakimi ten film traktuje sam siebie. Dwóch głównych bohaterów (w tych rolach Kevin Bacon i Fred Ward) tworzy tu sympatyczny duet, który wydaje się bardziej pasować do tzw. ?komedii kumpelskiej? niż horroru. Ale film, o dziwo, tylko na tym zyskuje. Bardzo dowcipne, pełne całkiem finezyjnego humoru przekomarzanki tych postaci, dobrze się komponują z momentami prawdziwej horrorowej grozy i sprawiają, że postacie są żywsze i bliższe widzowi, który tym chętniej będzie kibicował ich walce o przetrwanie. To duża zaleta, zważywszy, że często bohaterowie horrorów są po prostu chodzącymi kliszami, których jedynym zadaniem jest zginąć w odpowiednim momencie.
Fajnie też, że film nie sili się na naukowe wyjaśnienie obecności wielkich, krwiożerczych robali. Bohaterowie owszem, próbują to rozpracować (może to popromienna mutacja albo stwory z kosmosu?), ale film nie daje żadnej odpowiedzi, bo i po co? Są potwory ? jest zabawa. I tylko to jest tu ważne.
2. Mucha (1986)
W tym uznanym filmie Davida Cronenberga również mamy ciekawe, odmienne podejście do tematu. Bo tak, zgadza się, jest tu potwór, który zabija ludzi, ale wcale nie to jest dla widza najbardziej przerażające i nie na tym film się skupia. Cała groza bierze się stąd, że potwór był jeszcze niedawno człowiekiem i oglądając film musimy prześledzić całą bolesną i straszną przemianę sympatycznego naukowca w krwiożercze monstrum.
Na taki typ filmu, całkiem słusznie zresztą, używa się określenia ?body horror?. Żeruje na naszych największych lękach ? strachu przed chorobą i powodowanymi przez nią zmianami wyniszczającymi organizm. Takie obawy tkwią głęboko chyba w każdym z nas, dlatego to, co dzieje się z bohaterem ?Muchy?, budzi daleko większy niepokój niż oglądanie po raz n-ty, jak jakiś maniak gania na ekranie z nożem i zabija ludzi. Co nie znaczy, że horroru o ganiającym z nożem maniaku nie można zrobić dobrze, czego dowodem ?Krzyk?.
3. Krzyk (1996)
Wes Craven, król horroru, przeszedł dość nietypową drogę jako twórca. Zaczynał od prawdziwych, pełnokrwistych horrorów, które, nawet jeśli zapisały się na zawsze w historii kina (?Koszmar z ulicy Wiązów?), trudno byłoby nazwać rewolucyjnymi. W 1994 roku nakręcił ?Nowy koszmar?, w którym zaczął eksperymentować z gatunkiem horroru, brać go w intertekstualny nawias. Film ten jest różnie oceniany. Jakoś akurat nie przypadł mi do gustu ? można było odnieść wrażenie, że Cravenowi skończyły się pomysły, dlatego zaczyna się bawić w ?udziwnianie?.
A tu nagle dwa lata później nakręcił ?Krzyk? i cały świat filmowego horroru w jednej chwili się zmienił.
?Krzyk? to jakby ukoronowanie całego gatunku slasherów, takich jak chociażby ?Piątek trzynastego? czy ?Halloween?, które w poprzednich dekadach święciły wielkie tryumfy. I choć film Cravena zdaje się podążać tą samą wytyczoną trasą (nastolatki vs grasujący w okolicy morderca), wyróżnia go samoświadomość. Jego bohaterowie to młodzież, która praktycznie wychowała się na tego typu horrorach i zna wszystkie rządzące nimi zasady. Czy ta wiedza wystarczy, aby przetrwać?
?Krzyk? jest tak dobrym filmem, bo inteligentnie gra z gatunkowymi kliszami i oczekiwaniami widza. Z humorem pokpiwa z młodzieżowych horrorów, ale nie wpada przy tym w autoparodię ? gdy ma być strasznie, jest strasznie. Humor i luz tego filmu nie zmieniają go w komedię – ?Krzyk? równie dobrze sprawdza się jako pełnokrwisty, pełen napięcia horror.
4. Obcy – decydujące starcie (1986)
Prawdą jest, że pierwsza część ?Obcego?, wyreżyserowana przez Ridleya Scotta, jest bardziej horrorem, a w drugiej, spod ręki Jamesa Camerona, położono większy nacisk na akcję. Cameron w ogóle miał takie podejście do sequeli ? podobnie postąpił przecież przy kontynuacji ?Teminatora?. I nie jest to najgorsza strategia, bo dzięki temu zamiast powtórki z rozrywki dostajemy coś świeżego, o innym klimacie.
Nie znaczy to jednak, że druga część ?Obcego? nie zasługuje już na miano horroru. Przecież oprócz kosmicznych komandosów rozwalających obcych w ilościach hurtowych, mamy tu też prawdziwą horrorową grozę. Czy to podczas badania opustoszałych korytarzy, czy w scenie ataku ?twarzołapów? na Ripley i Newt, czy wreszcie gdy Newt stoi sama w wodzie, czekając na ratunek (uwielbiam to ujęcie wyłaniającego się za nią nagle obcego) ? strach jest tu jak najbardziej obecny i sprawia, że widz siedzi na krawędzi fotela.
A kiedy ogląda się dwie pierwsze (i jedyne słuszne, jak twierdzi wielu fanów) części ?Obcego? w pakiecie, to jest to prawdziwa uczta dla miłośników mocnych wrażeń.
To moja wielka czwórka. Filmy, które budzą grozę, ale jednocześnie nie są typowymi ?straszakami?, jakich każdego roku powstaje prawdziwe zatrzęsienie. Bo dobry horror powinien, moim zdaniem, jakoś się wyróżniać ? tematyką, sposobem opowiadania, czymkolwiek. W tym gatunku filmowym bardzo łatwo o to, by wszystkie produkcje były do siebie podobne, dlatego takim skarbem jest świeże, inne podejście. Ale co ja tam wiem? Kiedy typowy widz wybiera horror na wieczór, chce się przede wszystkim porządnie przestraszyć. I to jest główny wyznacznik. Jeśli film potrafi to osiągnąć bez względu na zastosowane w tym celu środki, możemy mówić o pełnym sukcesie.